Jak legendarna czerwona podeszwa pojawiła się na butach Louboutin

Czerwona podeszwa butów Christian Louboutin jest chyba najbardziej uderzającym przykładem tego, jak niezwykłą kobietą możesz pokazać się światu. Zacznijmy jednak od początku. Obcasy wcale nie zostały wymyślone do noszenia przez kobiety. To stwierdzenie bezlitośnie burzy utarte stereotypy, bo jaki inny element garderoby można porównać do butów na obcasach w aspekcie kobiecej urody i seksualności? Jeżeli zaś chodzi o buty z czerwonymi podeszwami to warto jednak dokładnie przeczytać książki o historii mody europejskiej. A dokładnie tej francuskiej z XVII wieku, gdyż to właśnie Ludwik XIV, zwany „Królem Słońce”, wyznaczał trendy, wprowadzał nakazy i zakazy.

To on w XVII wieku wydał dekret, zgodnie z którym tylko dworzanie króla mogli nosić buty z czerwonymi podeszwami. W ten sposób buty z czerwonymi podeszwami stały się szczególnym przywilejem, znakiem, który wyróżniał osoby szlachetnie urodzone.
Arystokraci z XVII wieku masowo przebierali się w buty na wysokim obcasie, ale stanęli przed pewnym problemem: takie buty zupełnie nie nadawały się do noszenia na co dzień, służby w wojsku, czy marynarce wojennej.

Okazuje się, że król Ludwik XIV pożyczył ten projekt od … armii perskiej. Czy jesteś zaskoczony? Takie buty rzeczywiście były używane na Bliskim Wschodzie do mundurów kawalerii. Stojąc w strzemieniu z podwyższoną piętą łatwiej było zachować równowagę, złapać łuk i naciągnąć strzały podczas walki. Abbas I starał się z całych sił zacieśnić stosunki z Europą Zachodnią pod koniec XVI wieku, i to on zgromadził największy pułk kawalerii na świecie, a w 1599 roku wysłał pierwszą misję dyplomatyczną z Persji do Europy.
Perska innowacja militarna trafiła w gust europejskiej arystokracji i aby jeszcze bardziej podkreślić jej znaczenie, obcasy zostały nieco podwyższone. W takich butach chodzenie po ulicy było prawie niemożliwe, a buty nie były przeznaczone do noszenia na wyboistych drogach. Jednak niewiele osób się tym martwiło: arystokratyczne stroje zawsze były znane z pretensjonalności i przepychu przy minimalnej funkcjonalności. A ważni ludzie nie chodzili po ulicach, tylko jeździli powozami, lub byli noszeni w lektykach, więc mogli sobie pozwolić na afiszowanie się w wysokich butach wyłącznie na parkiecie pałacu.

Być może w tym momencie przypomni się Wam obraz hiszpańskiego poborcy podatkowego wykreowanego przez Louisa de Funes’a w filmie „Mania Wielkości”. Czyżby zwyczaje arystokracji francuskiej doby „Króla Słońce”, mogły śmiało przebijać zachowania tamtego czarnego charakteru?

Wróćmy jednak do mody. Sam Ludwik XIV zakochał się w obcasach, ponieważ sprawiły one, że był wizualnie wyższy. Mając zaledwie 1,63 m, nosił 10-centymetrowe obcasy, czego zazdrościłyby mu współczesne kobiety. Król wyglądał więc bardziej przekonująco, pozując do obrazów ze scenami bitewnymi. Podeszwa zawsze była niezwykle czerwona, bo buty postrzegano jako element munduru wojskowego. Wkrótce takie buty stały się sławne w całej Europie. Na przykład w 1661 roku Karol II nosił takie buty podczas swojej koronacji w Anglii.
Co ciekawe, obcasy przyjęły się jako element męskiego stroju. Pierwsze próby chodzenia w takich butach pojawiły się równolegle z eksperymentami noszenia krótkiej męskiej fryzury i męskich czapek. Priorytety zmieniły się dopiero pod koniec XVII wieku, kiedy pięta w butach damskich staje się cieńsza, a mężczyźni stopniowo z niej rezygnują. Według historyków mody, mężczyźni wybierali funkcjonalność, kobiety zaś pozostały wierne „szlacheckim” obcasom.

Kilka wieków później inny Francuz, Christian Louboutin, wznowił zainteresowanie butami z czerwonymi podeszwami. Nawiasem mówiąc, można zauważyć, że wygląd szpilek w modzie to także jego zasługa, przed nim dziewczyny nosiły bardzo masywne buty. Co więcej, im wyżej tym lepiej, tak uważał projektant. Wśród jego modeli butów najniższy obcas ma 10 centymetrów.
Legendarne louboutiny o czerwonych podeszwach pojawiły się na początku lat 90, kiedy to podczas tworzenia kolejnego modelu szef doszedł do wniosku, że czegoś brakuje. Projekt nie mógł ruszyć z miejsca i cały czas powodował irytację wielkiego projektanta, aż w końcu jego asystentka usiadła obok pięknej kobiety i właśnie malowała jej paznokcie. Christian Louboutin wyrwał jej lakier z rąk, który okazał się czerwony i w desperacji pomalował nim podeszwę. Tak przez ten zbieg okoliczności powstała nowa seria butów dla kobiet, odwołująca się do barwnej tradycji francuskiej mody. Można powiedzieć, że historia zatoczyła koło, ale co by było gdyby kolor lakieru okazał się fioletowy lub zielony. Czy możliwe było by dopisanie do historii butów Louboutin tak długiej genezy? W każdym razie czerwona podeszwa jest teraz głównym wyróżnikiem butów Louboutin bez względu na historyczne podobieństwa do butów arystokracji francuskiej.

Dodaj komentarz